17 stycznia 2010

Nasze doświadczenia "poza" a religia.

Ostatnio, bodaj we czwartek (z powodu pewnego przykrego dla mojej rodziny wydarzenia) odwiedziłem klasztor księży sercanów. Swoją drogą jak zobaczyłem korytarze i pomieszczenia mieszklane, byłem pewny, że tam kiedyś byłem, mimo, że to nie możliwe. :)

Ale kontynuując: kiedyś bardzo mocno, całym sercem wierzyłem. Byłem pewien, że po drugiej stronie jest "coś" i to owe "coś" jest dokłednie takie jak przedstawia nam to religia. Ale czas mijał. Dowiedziałem się o OBE, ogólnie wbiłem się w tematykę i po jakimś czasie zacząłem działac. Pierwsze próby - nic. Kompletna klapa. Jakoś nie chciało mi się dalej wierzyc w to, co wypisywali podróżnicy. No OK, w końcu coś się stało, zaskoczyło. Kilka dziwnych objawów, coraz to nowe z każdą kolejną próbą, aż w końcu się udało. No i jeb... swiatopogląd, jaki wyznawałem do tego dnia legł w gruzach. W sumie... nawet nie wiem dlaczego. Wstrząsnęły mną zapewne uczucia jakich tam można doznac. To było piękne, to jest piękne...

To wszystko działo się kiedyś tam. Dzisiaj jestem w temacie, nie powiem, że biegły, ale swoje wiem. ;) Muszę powiedziec, że z perspektywy czasu nabrałem do tego pewnego dystansu. Może dlatego, że nie miałem tak wielu 'burzliwych' przeżyc, jak to opisane w ostatniej notce (swoją drogą już hoho, daaawno). Raczej tamten świat służył mi jako pewnego rodzaju rozrywka. Mało z niego wyciągałem. Teraz chcę więcej! Ale ok, dobrze, bo podszkoliłem sie w wychodzeniu i czuję, że do 'pełnokrwistych' doswiadczeń pozacielesnych jestem gotów. :)

Ale może przejdę do tego, co w tej chwili mam w głowie i chciałem przekazac...
Podczas tej wizyty... poczułem w sobie zalążek dawnej wiary. Nie wiem jak to opisac. Po prostu, zatęskniło mi się. :) Ale... przez to czuję się rozdarty. Nie wiem która droga jest dla mnie lepsza, który światopogląd właściwy. I tu jest pies pogrzebany...
Jednak tak sobie myślę...: czy aby na pewno nasza domena jest sprzeczna z tym wszystkim, co wpajano nam do głów w postaci treści religijnych? czy warto w ogóle rozwodzic się nad światopoglądem, zastanawiac sie 'co wybrac', co jest właściwe, bo pewnie wszystko prowadzi nas do jednego celu, tylko jedna droga jest prostsza, mniej kręta, na łatwiznę, a druga trudna, długa i wyboista? Nie wiem. Nawet myślę, że zanim wybierzemy, nie jesteśmy w stanie ocenic skali trudności danych nam do wyboru dróg. Może nie ważna jest sama wiara (de facto jako główny warunek zbawiania w katolicyźmie ma się 'gorliwą wiarę'), a postępowanie, dostrzeganie, odbieranie i dawanie innym miłości, dobroci, okazywanie braterstwa? Ja obstawiam za tym drugim.

Kurde, chyba temat notki ma niewiele wspólnego z tym co napisąłem i mialem do przekazania. :) Piszę bez zastanowienia i na śpiącego. ;)

No więc reasumując: chyba chodziło mi dogłębnie o to, czy jeden światopogląd, postawa życiowa zaprzecza drugiej? Nie wiem, chciałbym się dowiedziec, ale z tego co obserwuję widzę jednak, że ludzie wszystko interpretują na swój sposób i mieszanie pewnych rzeczy nie wychodzi im na dobre.

Oczywiście w podobny sposób można również dywagowac na ten sam temat w kontekście każdej innej religii, jakie na świacie są aktualnie wyznawane. :)

Przepraszam za styl i pisownie. Mam nadzieję, że zrozumieliście to, co napisałem. ;)