20 października 2012

"Powrót króla"

Wiem, że mój blog nie jest najbardziej opiniotwórczym i poczytnym, co za tym idzie pewnie do wielu osób, do których powinien dojść ten "trzeźwy" i surowy głos, zwyczajnie on nie dojdzie. No cóż, trudno. Mimo wszystko swoje 3 grosze w temacie Dariusza Sugiera i jego tryumfalnego powrotu z nową książką, dołożę.


Otóż w moim mniemaniu to, co widzę na forach tematycznych nieprawdopodobnie obnaża prostolinijność i ograniczenie ludzkie. Przecież od zawsze ludzi cechuje chodzenie na skróty, a ja sobie głupi myślałem, że może jednak czasem lubią się wysilić... zarówno na poziomie teoretycznym jak i doświadczalnym. A tu dupa. 
Każda grupa potrzebuje przywódcy, jednostki silnej, nadrzędnej, która poprowadzi "stado" w stronę prawdy. Niestety ludzie praktykujący OBE w przeogromnej części również okazują się takim "stadem" bez własnego zdania, bez krytycznego spojrzenia, bez cienia własnych przemyśleń. Piszę niestety, bo któż bardziej niż oni powinien potrafić oprzeć się na własnym doświadczeniu? Dla nie kumatych - celowo generalizuję.
Przyjmowanie za prawdę objawioną czegoś, co ktoś opisał i szumnie określił mianem książki, jest delikatnie mówiąc - szczytem kretynizmu, a niestety wielu przyjmuje treść (TREŚĆ, słowa, CUDZE doświadczenia) jako wyznacznik czegoś, co określa się mianem prawdy. Podczas gdy prawda jest w nas, trzeba ku niej sięgnąć, nie patrząc ślepo na innych. Darek odkrył własną prawdę. Już po raz drugi. Super, gratuluję mu tego z całego serca, ale poprzez szum jaki wywołała pierwsza jego książka (i cały bum na OBE) spowodował efekt pasterza, za którym podąża stado, wyczekując na każde jego słowo. Niczym swoisty guru

Wtedy nagle większość zapomina o własnym doświadczeniu, wypiera je, konfrontując z treścią książki. Dlaczego jednak mało kto pomyśli i zada sobie pytanie, bardzo proste: co jest prawdą? Doświadczenie moje, czy cudze? Co DLA MNIE jest wyznacznikiem? Co dla mnie jest REALNĄ wartością?

Apeluję więc o wstrzemięźliwość w "ohach i ahach", przycupnięcie w miejscu i chwilę refleksji. Czy jednak moje wartości i własna "prawda" nie jest wartością nadrzędną. 

Na koniec, wg nowej wśród obemaniaków mody, pożegnam Was chrześcijańskim pozdrowieniem: 
Zostańcie z Bogiem!