10 maja 2012

Sen, a postawy życiowe - narzędzie poznania siebie


Mówi się, że w pewnych sytuacjach człowiek nie jest w stanie przewidzieć swojego potencjalnego zachowania, nie wie co może mu przyjść do głowy, że w podświadomości tkwią przeróżne demony. Pewnie to prawda, ale… Czy naprawdę nie można do tego dotrzeć? Bo mi wydaje się, że można - chociażby poprzez nasze sny, a dokładniej - przez ich obserwację i analizę, kładącą nacisk na emocje, wywołane przez senną akcję.


Zeszłej nocy miałem obudzić się na 4+1, niestety nic z tego nie wyszło z przyczyn nie do końca ode mnie zależnych. W konsekwencji zasnąłem dopiero ok. 2 w nocy, obudziłem się około 6 rano, po czym udało mi się znowu zasnąć i wtedy miałem dosyć ciekawy, zaskakujący sen.

Więzienie

Sen rozpoczął się sceną, w której rozmawiałem z jakimś mężczyzną w celi. Całkowicie rozbity - nie potrafię nawet opisać tego, jak się czułem w tym śnie. Rozpacz to mało powiedziane. Czułem jakąś gorycz, ból, zawód. Przechodziły mi przez głowę myśli samobójcze (!). Mężczyzna ten oznajmił mi, że za dwa dni wyjdę na wolność.
Kompletnie nie wiedziałem co się stanie, kiedy wyjdę. Miałem świadomość, że siedzę w tym więzieniu ok. 3 lat, odseparowany od świata, że wszystko, co było na zewnątrz przed, pewnie już przeminęło, że mogę nie odnaleźć się po wyjściu. Dosłownie w tym śnie toczyłem w sobie wewnętrzną wojnę - czy stawić czoła przeciwnością, wyjść stamtąd i ułożyć sobie życie, czy… no właśnie, co?
Zadziwiająco dużo było elementów, które tkwiły w mojej sennej pamięci, zupełnie jakbym wcielił się w jakiś aspekt siebie i przeżywał realną sytuację z życia. Wiedziałem, że odwróciła się ode mnie rodzina, ale głównie stan psychiczny podburzała świadomość, że… kogoś kochałem i moja więź z tamtą osobą została brutalnie przerwana przez niesłuszne oskarżenie i zamknięcie w więzieniu.
Akcja przeniosła się do momentu, w którym wyszedłem z więzienia. Wróciłem do domu rodzinnego, chcąc zobaczyć się z tą osobą, jakąś kobietą, w tym śnie prawdopodobnie uosabiała moją dziewczynę (której w rzeczywistości nie mam), czy nawet żonę? (Całość działa się jak gdyby w późniejszej mojej przyszłości). Dalej tliły się we mnie przeróżne, chaotyczne myśli, również samobójcze. Zupełnie nie do określenia stan psychiczny. Oczywiście zgodnie z moimi przypuszczeniami jej już nie było, nie chciała mnie znać. Wierzyła, że byłem w tym więzieniu zasłużenie, podczas gdy tak nie było.
Wróciłem wtedy do domu, ale poszedłem tam tylko po to, by zabrać swoje rzeczy i wynieść się stamtąd.
Obudziłem się.

Sen vs. rzeczywistość

Być może trudno jest odnieść sen do rzeczywistych życiowych sytuacji, tego co nas otacza i dzieje się wokół nas, ale za to łatwo jest odnieść do naszego wnętrza, do podświadomości. Takie sny potrafią nakreślić nam to, jak w skrajnych sytuacjach może wyglądać nasze postępowanie, jakie myśli mogą kreować się w naszej głowie. Sama realność doznań z opisanego wyżej snu, była wręcz niezwykła. Byłem, postrzegałem i analizowałem zupełnie jak w rzeczywistości, dlatego bardzo łatwo opis przeżyć było mi przenieść na grunt realny.
Zastanawia mnie to, czy w takich snach kryje się rzeczywiście jakaś prawda co do tego, jak pewne sytuacje mogą na nas oddziaływać w realnym świecie? Sen jest przecież jakimś wyrazem naszej podświadomości, może ujawniać nasze najskrytsze instynkty, których sami się nie spodziewamy.
Poprzez sny możemy doskonale poznać samych siebie. I słowo "doskonale" nie jest tutaj użyte przeze mnie przypadkowo - tak rzeczywiście jest.